środa, 23 listopada 2011

Rio de Janeiro / Cz. 2!

Zapraszam na drugą część Rio!
copacabana

W niedzielę Rio powitało nas gorącem, słońcem i błękitnym niebem ( w sobotę było pochmurno i padało). Całkiem nieźle jak na listopad, nie? Host-mama oddała samochód, który wypożyczyła dzień wcześniej i taksówką pojechałyśmy na urodziny jej synka-Caio, który skończył 9 lat.

copacabana

pomnik Isabelli, córki odkrywcy Brazylii i flaga Brazylii.


Różnica nr 8 
W Sao Paulo taksówki są białe a w Rio de Janeiro - żółte.

W ramach urodzin poszliśmy na lunch to zwykłej, popularnej w Rio restauracji, która była przepełniona ludźmi. Caio dostał też małe torto-ciasto. Tego dnia był przebrany za Harry'ego Pottera.




z Caio. 


I tak nam minęła niedziela. W samochodze Alini widziałam ostatni raz z daleko pomnik Jezusa ale wiedziałam, że zobaczę go z bliska bo...16 grudnia wracam do Rio( ale o tym więcej pod koniec notki )!

1553 GLO Sao Paulo 19.10

czekając na lot.

ostatnie spojrzenie z samolotu. do zobaczenia 16 grudnia, Rio...

Różnica nr 9
Ludzie w Rio mówią z innym akcentem niż ludzie w Sao Paulo. U nich "s" wymiana się jak "sz" a r ( w Sao : "h") tutaj jest jest po prostu wymawiane jako "R".
Podsumowując, Rio zrobiło na mnie wrażenie. Jest czyściej niż w Sao Paulo ale też jest więcej faweli. Okolice przy Copacabanie, ulica przy Copacabanie pachnie oceanem i rybami. Wieczorami można zobaczyć grupki ludzi, którzy siedzą w kole na plaży, grają na gitarze i palą. Dużo osób jeździ na longboardach. Poza tym, ludzie w Rio ubierają się lepiej niż ludzie w Sao. Nie wiem dlaczego, ale tak po prostu jest.
Wracam do Rio 16 grudnia i wtedy zobaczę wszystko to czego nie zobaczyłam będąc w Rio w zeszły weekend...czyli innymi wszystko to co trzeba zobaczyć będąc w Rio.

A teraz wiadomość: do 20 grudnia postów nie będzie bo jutro rano jadę na Nordeste! 26 dni zwiedzania północno-wschodniej Brazylii razem z 88 wymieńcami z całego świata! Jednak jeśli jakaś dobra dusza pożyczy mi laptopa to postaram się wrzucić jakieś zdjęcie ale nie obiecuję!
Stay tuned i do zobaczenia 20 grudnia!
Pozdrawiam!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Rio de Janeiro/cz.1

Po pierwsze, chciałabym podziękować za ponad 4000 odwiedzin tego bloga! Także, dziękuję! I zapraszam na więcej.



W piątek o 20 razem z host-mamą i Jill poleciałam do Rio de Janeiro! Lot do Rio trwa jedyne 40 minut ale nie uważam by te dwa loty były przyjemne.
Ale wracając do tematu. Siedząc w taksówce, widziałam pomnik Jezusa i patrząc na niego wysłałam sms'a do mojej mamy z pozdrowieniami i informacją, że doleciałam. W Rio było ciepło i pachniało oceanem i rybami. Pierwszego wieczoru wybrałyśmy się na spacer wzdłuż Copacabany, zjadłyśmy obiad ( ryba!) i jeszcze trochę pochodziłyśmy bo do Rio przyleciałyśmy dopiero około godziny 20.00.
 artyzm na copacabanie.
copacabana by night.

 Drugiego dnia pojechaliśmy do Petropolis, miasteczka, w którym mieszkała rodzina, która jako druga przybyła do Brazylii. Pałac pierwszej rodziny jest w samym Rio de Janeiro. Petropolis to najpiękniejsze miasteczko jakie widziałam do tej pory. Zwiedziłyśmy 3 miejsca. Dawne kasyno, pałac( nie można było robić zdjęć) i mini-pałac ze szkła.
Jezus!



budynek w którym mieściło się kasyno!

okolice budynku, w którym mieściło się kasyno

fontanna.

jedna z sal. wszędzie ogromne przestrzenie!

basen.

Senhor Pedro - odkrywca Brazylii.

pałac drugiej rodziny, która przyjechała do Brazylii.

jedyne zdjęcie z pałacu. musieliśmy "chodzić" w takich kapciach. bardzo dziwne uczucie.

lokomotywa.

Pałac ze szkła.

ja i Jill...

na koniec dnia poszliśmy na festiwal kuchni i kultury północnej. Ściany tego budynku podobałyby się mojej mamie...

z Guaraną Jesus;)

Jutro albo w środę zapraszam na drugą część Rio, w której będą różnice między Rio a Sao Paulo! Plus trochę wiadomości! Również w następnym poście, dołączę linka do albumu na Picassie, gdzie można będzie zobaczyć wszystkie zdjęcia z Rio de Janeiro i Petropolis!

A tymczasem pozdrawiam z wakacji!

wtorek, 15 listopada 2011

Zu Lai.

W niedzielę byłyśmy- ja, host-mama, Julie i Carol-siostra host-mamy - w buddyjskiej świątyni Zu Lai , która znajduje się niecałe pół godziny drogi od naszego domu. Dzień wcześniej byłyśmy z Carol na zakupach. Ale wracając do tematu. W Brazylii ok. 0.2% ludzi wierzy w Buddyzm.
To miejsce jest z pewnością jednym z piękniejszych miejsc, które widziałam w Brazylii. Wszędzie jest zielono, roznosi się zapach kadzideł a jedzenie wegetariańskie też jest dobre. Jedyne co nam nie dopisało to pogoda bo cały dzień kropiło i było pochmurno ale wycieczka była udana.


przed główną świątynią-nie można robić zdjęć- to na zdjęciu to coś w rodzaju wielkiej michy, w której są kadzidła. ludzie biorą kadzidło, koniec przykładają do czoła i modlą się w czyjejś intencji.

pan budda.

host-mama, Carol i ja.

drzwi od sali do medytacji

w tle świątynia...


na tyłach świątyni w ogrodzie.


A w piątek:

Rio de Janeiro z host-mamą i Jill na weekend! 

Pozdrawiam!

piątek, 11 listopada 2011

Gotuj w Brazylii cz. 2

Zapraszam na drugą część cyklu: Gotuj w Brazylii.


Fogazza.
Brazylijskie danie znane też jako pastel, które w przygotowaniu przypomina naszego polskiego pieroga ale zdecydowanie pierogiem nie jest. Ale jest to ciasto z przeróżnymi dodatkami w środku.
Gotowy pastel smaży się w głębokim oleju co powoduje, że ciasto jest chrupiące, ciepłe i przede wszystkim dobre. My ( ja, Julie i host-tato) pastels zrobiliśmy z 4 serami, szynką serem, szynką i mięsem oraz czekoladą i goiabą(brazylijski owoc) i serem .
kulki zostawia się pod przykryciem na 40 minut by zrobiły się większe...



...rozwałkowuje się kulkę i wkłada co się chce( tu akurat czekoladę)...


... i zawija jak pieroga.

...gotuje do zarumienienia...

...i zostawia na papierze, który wchłania nadmiar tłuszczu...


pastels z czekoladą.

a tak jak pastels wyglądają w środku.

Pastel jest jednym z tych smacznym dań brazylijskich. I z pewnością nie powinno się tego jeść częściej niż raz na parę miesięcy. Postów o gotowaniu na pewno będzie więcej bo kuchnia brazylijska po mimo ryżu i fasoli jest różnorodna(zdarza się). W niedzielę jadę zobaczyć jakieś ładne i ciekawe miejsce więc szykuję się na zrobienie dużej ilości zdjęć!  

Pozdrawiam!

sobota, 5 listopada 2011

Bianca/Nicola.

Dwie różne imprezy urodzinowe w wersji brazylijskiej.

Urodziny dzieci są wyprawiane w domach w kręgu najbliższej rodziny. Ja poszłam tam z moją councelorką Thais i jej narzeczonym( to właśnie bratanica narzeczonego była małą solenizantką). Wszystko zaczyna się od obiadu( tradycyjnie ryż i fasola, do tego mięso z grilla, ewentualnie ziemniaki na słodko i sałatka), potem zazwyczaj dzieci się bawią ale najważniejszym punktem jest i tak ciasto.

Różnica nr 6
Pierwsze "cięcie" tortu robi się tępą stroną noża od dołu ciasta a nie od góry tak jak my to robimy oraz pierwszy kawałek tortu daje się osobie, która jest dla nas najważniejsza.


Bianca z rodzicami, babcią i kuzynami

każdy dom ma cegłowego grilla

z tego śmiałam się z 15 minut. Nie ważne, że każdy dom ma tu 4 metrowy mur, trzeba jeszcze dać potłuczone szkło...bo co jeśli ktoś będzie chciał się włamać?


Drugie urodziny to urodziny Nicole z Nowej Zelandii, które były wczoraj. Razem z innymi wymieńcami poszliśmy do Samba Baru. Bawiliśmy się świetnie przy brazylijskiej muzyce, dookoła ludzie tańczyli sambę. Brazylijczycy są tak wesołym, uśmiechniętym narodem a babki potrafią zagadać Cię nawet ( "masz śliczne niebieskie oczy!" ) jak myjesz ręce w toalecie. Nie ważne czy są grubi czy nie, kochają zabawę, taniec. Zarażają wręcz pozytywnym nastrojem,.

Różnica nr 7
W większości barów dostaje się kartkę na której barman/kelner zaznacza co się wzięło do picia/jedzenia i dopiero potem, przy wyjściu płaci się rachunek plus 10reali(zazwyczaj) za wejście.

z Kjell'em (USA) i Nicolą (Nowa Zelandia)

z Guto.

miało wyjść ładne zdjęciem z Luis'em( Meksyk) ale dodatkowo na zdjęciu jest Jędrek(PL) i Simon ( Belgia)

z Tom'em( Australia!)

z solenizantką-Nicolą!

Mimo wszystko wolę urodziny w ludźmi w moim wieku chociaż miło było zobaczyć jak wyglądają urodziny dzieci.

W następnym poście - druga część Gotuj w Brazylii!

Pozdrawiam!