poniedziałek, 26 września 2011

Project Downtown

Teatro Municipal /Cała grupa

W sobotę przeżyłam jeden z najfajniejszych dni na wymianie - Project Downtown razem z innymi Wymieńcami. Spotkaliśmy się na jednej ze stacji metra i potem wszyscy razem tą wielką grupą wyszliśmy zwiedzić Centrum Sao Paulo, w którym już wcześniej byłam.  Byliśmy razem z paru miejscach takich jak : Catedral da Se( katedra położona w samym środku SP), Edificio Martinelli( jeden z najwyższych budynków W SP) czy Largo Sao Francisco ( wydział prawa Uniwersytetu Sao Paulo) a także w paru innych. 
Ale zacznijmy od początku.

Godzina 8.50 jesteśmy na stacji Corinthians-Itaquera a przy wyjściu z metra stoi pianino. Nastrojone i w bardzo dobrym staniu przyczepione do barierki jedynie cienkim drutem. "To nie może być prawda". Na Dworcu Głównym to pianino byłoby albo popisane, albo w częściach albo przyczepione grubym łańcuchem. Serio. 



Pierwszym naszym przystankiem była Catedral da Se, którą już kiedyś pokazywałam na zdjęciu. Nie tylko jest w samym środku Sao Paulo ale też istnieje od 1588 roku. I jest piękna w środku.

Następnym punktem był Largo Sao Francisco czyli, jak wspomniałam wcześniej, wydział prawa USP. Jest bardzo znanym miejscem w Sao Paulo.


z Evan'em( Kanada)


Po Largo poszliśmy do Edificio Martinelli, który był jednym z największych budynków w Ameryce Łacińskiej. Wjechaliśmy windą na 26 piętro i mimo, że było widać wszystko to widoki mnie nie zachwyciły( budynki, budynki i jeszcze raz budynki).
wesołe, grupowe zdjęcie w windzie.

Sao Paulo.

jak wszyscy robili sobie zdjęcia z flagami to ja i Jędrek nie mogliśmy być gorsi!

Steven(Dania), Robin(Finlandia), Lukas ( Niemcy), Miguel(Kolumbia), 
Tita ( Węgry), ja i Jędrek ( Polska!)

Następnie byliśmy jeszcze w jednym miejscu,  gdzie robiono nam zdjęcie grupowe, którego nie mam ale jak się pojawi na stronie Rotexu to je wstawię! Ponadto ja i Jędrek poznaliśmy Eduardo, który trzy lata temu był na wymianie w Bydgoszczy i w grudniu przeprowadza się do Polski na stałe. I świetnie mówił po Polsku! 
z Shane'm(Kanada) i John'em(USA), który kręcił filmik w tym samym momencie

ze Steven'em ( Dania), z którym będę chodzić do tej samej szkoły!


 z Eduardo( "zapisz sobie mój numer a mam na imię Edek") i Jędrkiem.

część naszej grupy!

To był nasz pierwszy projekt z Rotexu i na pewno nie ostatni - Następny będzie w październiku! 

Wczoraj spędziłam też cudowny dzień z moją host-mamą na lunchu i zakupach. Niestety nie udało nam się pójść do Instituto Butanta ale prawdopodobnie pójdziemy w przyszłym tygodniu! Dzisiaj idę też po mundurek i plan zajęć do nowej szkoły więc dzieje się naprawdę dużo!

Pozdrawiam!

piątek, 23 września 2011

and I can feel alive again...

widok z balkonu, który pokazałam już w poprzednim poście...

W niedzielę zmieniłam rodzinę a moja wymiana obróciła się się o 180 stopni. Moja nowa rodzina, to host-mama Ana, która jest skarbnikiem w Rotary i dwie siostry- 20letnia Jill, która studiuje pielęgniarstwo i 18 Julie, która chce studiować inżynierię ale teraz chodzi do Cursinho. Cursinho to szkoła, która przygotowuje do egzaminów na uniwersytet. Poszłam tam z Julie w poniedziałek, wtorek i czwartek. Mieszkam na 14 piętrze w wieżowcu z siłownią i portiernią, mam własny pokój z TV, biurkiem i wielkim, wygodnym łóżkiem.

mój pokój.

widok z salonu.

tutaj zjadłam dzisiaj rano śniadanie.


Moja host-mama mówi po angielsku, Julie i Jill też ale słabiej więc żeby było nam łatwiej codziennie uczą mnie nowych słów a ja sama też powoli zaczynam mówić. Nie mogę przełamać jednak tej bariery językowej. Pisałam w poprzednich postach o Marcelu, Igorze i Caio. Przyjaźnimy się ale oni nie mówią po angielsku( Igor mówi trochę ale Marcel i Caio ani słowa) i kiedy jestem z nimi staram się mówić po portugalsku ( najczęściej kończy się to improwizacją czyli machaniem rękami). Kiedy piszemy za sobą na facebook'u czy sms'ami to wtedy po portugalsku. I z tym nie mam żadnego problemu. Rozumiem tekst pisany bardziej od mówionego( może ze względu na akcent?) i łatwiej mi jest pisać niż mówić. Ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. Dążę do tego. Dobrze, że ich znam bo starają się mi pomóc. 
We wtorek zaczęłam lekcje portugalskiego i na razie jest bardzo łatwo bo podstawy już znam ( kolejne plusy mojej znajomości z chłopakami!), sama też się uczę. Spędzam czas z Siostrami ( xbox z Julie!) i idę dzisiaj na siłownię z host-mamą. 

widok z mojego pokoju- edycja nocna!


Dzisiaj razem z host-siostrami i host-mamą robimy sobie małe kino w naszym salonie, jutro biorę udział w  Projeto Centro razem z innymi wymieńcami a potem idziemy na małą imprezę razem z host-mamą i siostrami a w niedzielę idziemy zobaczyć Instituto Butanta ( czyli: węże!) i prawdopodobnie na zakupy, ponieważ potrzebuję butów. A co najważniejsze, będę miała więcej zdjęć do pokazania ! 

Nowa rodzina sprawiła, że odżyłam na nowo. 

Pozdrawiam wszystkich.

poniedziałek, 19 września 2011

Ostatni weekend.


widok z mojego okna w nowej host rodzinie.

Tą notkę piszę już z nowego domu. Przeprowadziłam się wczoraj wieczorem. Relacje i bliższy opis Nowej Rodziny będzie w następnej notce ( host-mama + dwie host-siostry!). 
Od moich urodzin nie zdarzyło się nic wartego zapamiętania. Nie widziałam się z Marcelem, Igorem ani Caio ponieważ wszyscy byliśmy zajęci. Mój ostatni weekend w pierwszej host-rodzinie był jednak wspaniały. W piątek razem z Naimą i Jhow na sushi. Spędziliśmy świetnie czas rozmawiając i próbując każdego rodzaju sushi, które wzięliśmy sobie na talerz. 
sushi.sushi.sushi.


W sobotę poszliśmy na brazylijskie BBQ. Zasady są proste: siedzi się, rozmawia, je się kawałeczki mięsa i ogólnie spędza miło czas. Ten weekend należał do mnie, Naimy i Jhow bo wiedzieliśmy, że to nasz ostatni. 

ja i Naima

Jhow za chwilę wyląduje w basenie...

...i wylądował.

Naima i Jhow.


Po BBQ wróciliśmy do domu by się przebrać( i w moim przypadku spakować) i pojechaliśmy razem z host-mamą na koncert koleżanki Naimy. Śpiewała moją ulubioną piosenkę Tribalistas - Velha Infancia. Potem ja i Jhow poszliśmy na imprezę a moja host-mama z racji tego, że to był mój ostatni wieczór dała mi klucze, 30 reali i kazała mi się dobrze bawić.

Różnica nr.3
Powroty o 6 rano są całkowicie normalne w Brazylii. O 5.50 zaczynają jeździć autobusy. A samej imprezy nie będę komentować ale dodam, że widok śpiących na kanapach ludzi jest całkowicie normalnym widokiem.

W niedzielę dopakowałam się i poszliśmy na imprezę urodzinową Julie - koleżanki Naimy. Po imprezie wróciłyśmy do domu( ja, Naima, host-mama) i o 18 przyjechała Thais i mnie zabrała najpierw do swojego domu a o 21 byłam już w moim nowym domu, o którym opowiem w następnej notce...(:

Pozdrawiam!
Beijos!

niedziela, 11 września 2011

Aniversário.

Wczoraj obchodziłam urodziny. Po pierwsze dziękuję rodzicom za życzenia(podwójne) na Skype ( jedne punktualnie o 00.00 polskiego czasu!), bratu za sms'a oraz wszystkim innym osobom za życzenia, smsy i wiadomości.
A teraz do rzeczy. 
Urodziny w Brazylii nie są chyba aż tak hucznie obchodzone jak w Polsce co nie zmienia faktu, że było świetnie. Rano pojechałam z moją Councelorką i jej wnukiem Stefano do centrum Sao Paulo. Bardzo jej zależało bym co nie co zobaczyła. Sao Paulo jest wielkim miastem. Ja szybko przekonałam się, że panuje tu zasada "im dalej tym czyściej" Dzielnice odległe od centrum są zadbane a im bliżej do centrum to napotykamy coraz większy brud. Widok bezdomnych przestaje być jakąś specjalną atrakcją a dzięki nim i brudowi zapach centrum Sao Paulo odbiega daleko od zapachu w SephorzeTradycyjnie jak podczas każdego zwiedzania zobaczyłam 3 kościoły ( pozdrawiam Agatę T.) Oprócz bezdomnych i bezpańskich psów można też zobaczyć zapalonych chrześcijan wrzeszczących coś do grupy wiernych słuchaczy.
jedna z najdłuższych ulic w SP ( jeśli chodzi o stragany i sklepiki)

O graffiti(jak najbardziej na plus w SP) też będę pisać w późniejszych notkach. 

największa katedra w SP.

z Doną Anną(councelorką)

plac przed katedrą.
Po zwiedzaniu wróciłam do domu i miałam okazję porozmawiać z rodzicami a parę godzin później poszliśmy do domu mojego host-taty na kolację, na której byli moi host-rodzice, host-dziadkowie, host-ciotka, chłopak Naimy, Carol, jej przyjaciółka oraz Caio, Marcel i Igor, którzy przyszli specjalnie dla mnie. Po zjedzeniu pysznego ciasta z marakują pojechaliśmy pod nasz dom i tam zostaliśmy już do 3 nad ranem siedząc, grając w gry, tańcząc forro. Mówiąc krócej, moje urodziny przebiegły w przemiłej atmosferze.


Carol, Igor, Marcel, Caio, ja, Jhow i Naima.

z  Marcelem i Caio.

Nie ma '20'?  777 też może być!

a jak dwie siódemki nie chcą się zapalić to zawsze mogę skończyć tylko 7 lat:)
W Brazylii na urodziny nie daje się kartek z życzeniami. Daje się głównie biżuterię( jeśli jest się dziewczyną) tak więc teraz mam dwa nowe łańcuszki, dwie bransoletki, opaskę i korale. 
W tym tygodniu będę miała wolne w środę i  w czwartek, bo moja klasa pisze testy na studia i ja mogę zostać w domu. A to oznacza, że w środę albo czwartek będzie nowa notka ...  Może tym razem skupię się na jedzeniu? Albo pociągnę temat różnic między Polską a Brazylią? Zobaczymy.

Pozdrawiam!

PS. Dziękuję za komentarze i wiadomości na facebooku z propozycjami internetowych albumów! Założyłam Picassę!

niedziela, 4 września 2011

Piquenique Jovem



wejście do Ibirapuery.

Jędrek, nie-pamiętam-imienia, Jenny i Puri.

Dzisiejszy dzień był zdecydowanie najlepszym dniem jakie przeżyłam do tej pory w Brazylii. Zaraz po śniadaniu moja host mama zawiozła mnie do Parque do Ibirapuera (Parku Ibirapuera), gdzie spędziłam mnóstwo czasu z innymi wymieńcami. Ten park ma około 221 hektarów, 10(albo i więcej ) wejść. Tam spotkałam się też z Jędrkiem, którego poznałam w Wiktorowie. Siedzieliśmy, graliśmy w piłkę( nawet rzucałam piłką do rugby i nikogo nie zabiłam!), rozmawialiśmy. Ja i Jędrek zrobiliśmy parę zdjęć i okazało się, że doszły nowe osoby, którym nie udało się wstać na 10.30( i przyszli na 14) i musieliśmy wracać do wyjścia gdzie zostaliśmy już do końca i wtedy poznałam więcej ludzi, jeździłam na longboardzie z drobną pomocą Jędrka i Toma a także wiele innych rzeczy, które sprawiły, że mój dzień był idealny.

Różnica nr 2:
Parki w Brazylii wyglądają o wiele inaczej niż parki w Polsce. Są tu specjalne wyznaczone miejsca dla rowerzystów, wszędzie mnóstwo zieleni, miejsc do siedzenia/leżenia/grania w cokolwiek. Mnóstwo stoisk z piciem. Są też hamaki. W Ibirapuera są też hamaki, na których można się położyć. W okół mnóstwo ludzi na longboardach lub zwykłych deskach. W Polsce są tylko ławki albo placyki zabaw dla dzieci do lat 6. A szkoda


Jędrek i Pan Mim



z Manuelem, Loreną, Sue i dziewczyną, która mi się nie przedstawiła...)

z Jędrkiem!

w tle Sao Paulo. 


więcej ludzi( tak, to Ci co zaspali!)

zachód słońca w Ibirapuerze...


Ok, teraz mam pytanie. Czy ktoś zna jakąś łatwą i przyjemną w użyciu stronę, na którą mogę dawać wszystkie zdjęcia? Jeśli tak to proszę o linki w komentarzach. Będę dozgonnie wdzięczna.

Beijos!

czwartek, 1 września 2011

Podróże do domu.

Wracając ze szkoły autobusem do domu można zaobserwować wszystko. Od zachowania ludzi, przez ich ubiór po okolicy, w której mieszkają. Moja szkoła jest w dzielnicy, która nazywa się Lapa i średni czas mojego powrotu do domu to 1h20min. Do domu dojeżdżam dwoma pomarańczowymi autobusami i tutaj warto wspomnieć o:
Rio Pequeno.

Różnica nr 1 :
Autobusy w Brazylii funkcjonują jak Polskie autobusy na żądanie/pośpieszne. Nie zatrzyma się jeśli nie pomachasz ręką ani z niego nie wysiądziesz jeśli nie naciśniesz guzika przed odpowiednim przystankiem. Ale do szczegółów podróży autobusem jeszcze dojdę. 

Wracając do tematu, z Lapy wsiadam w autobus, który zawozi mnie do Rio Pequeno, gdzie wysiadam w dzielnicy pełnej ludzi, którzy jeżdżą na tzw. zimny łokieć ( głośny rap to obowiązek), w oddali widać jakąś biedną dzielnicę i domy, które ledwo trzymają się kupy, przechodzę na drugą stronę ulicy po której idę jeszcze kawałek by dojść na drugi przystanek, z którego również muszę pojechać pomarańczowym autobusem. On zawozi mnie już prawie pod sam dom. Pod pokonania mam już tylko 10 minutowy spacer pod górę( przejście 3 ulic i 10 schodków) i jestem pod domem. 

Widok z ostatniego etapu podróży do domu.
Ulica, na której wysiadam z autobusu.
Do tej pory sama wracam we wtorki i czwartki ponieważ moja host-siostra na angielski na Avenida Paulista. Teraz będę wracać sama również w środy ponieważ Naima musi zostać w szkole do godziny 17 aż do końca roku szkolnego czyli do listopada. 

Mały update jeśli chodzi o najbliższe plany: jutro zakupy( tak zwane ploty) z Klarą z Danii, które już parę razy musiałyśmy przełożyć ale w końcu uda nam się pójść jutro na Avenida Paulista, w sobotę albo zakupy z Julianą albo wycieczka do historycznej części SP razem z Jaquelini i Jessicą a w niedzielę piknik z innymi wymieńcami. Czyli mówiąc krócej : dużo więcej zdjęć. 




Domki na przeciwko mojego bloku.


Brazylijska rejestracja musi być!

sąsiednia ulica
Mój blok i drzwi od mieszkania po prawej stronie

Beijos!